Zaloguj

Zaloguj się na konto

Użytkownik *
Hasło *
Zapamiętaj moje dane

Saboteur, The - recenzja gry

Saboteur, The - recenzja gry - 4.5 out of 5 based on 15 votes
1 1 1 1 1 Ocena 3.00 (1 głos)

recenzja.gry.saboteur

The Saboteur – recenzja gry

Gra nie była jakoś specjalnie głośno zapowiadana, a studio w którym ją tworzono rozgoniono na cztery wiatry. Pandemic Studios, bo o tym studiu mowa, nie ma w swoim dorobku szczególnie wybitnych gier. The Saboteur miał uchronić firmę przed rozwiązaniem, ale ta niestety została rozwiązana jeszcze przed premierą tytułu. Czy gra stworzona przez ludzi, którzy mieli nóż na gardle może być dobra?

O pewnym Irlandczyku krótka historia

Jak krótko scharakteryzować Seana Devlina – głównego bohatera gry? Pochodzi z Irlandii, niezły z niego mechanik, możliwe, że jeszcze lepszy kierowca wyścigowy. Lubi kobiety, alkohol, papierosy, a poza tym to gbur, „cwaniak”, przeklnie czasem, zadziorny, lubi się bić. Wiem, że to strasznie bezpłciowa, średnia stylistycznie wyliczanka, ale jaki bohater taka charakterystyka. Wydawałoby się „swój chłop”, typowy mężczyzna, ale jako główny bohater gry jest tak ciekawy jak szkolne lektury. Bardziej nadawałby się do filmu akcji najniższej klasy (może jakaś rólka z Norrisem?), wolałbym jakąś ciekawszą, bardziej złożoną postać.

saboteur_recenzja_gry_1

Sean, jako utalentowany kierowca wyścigowy, wybiera się w okolice Saarbrucken (niemieckie miasto, jeżeli ktoś się nie orientuje) aby wziąć udział w wyścigu. Niemcy oczywiście są faworyzowani, ale Devlin kpi (a jakże) sobie z niemieckich kierowców. Jeden z nich nie potrafi się pogodzić z tym, że byle Irlandczyk jest od niego lepszy. Strzela Sean’owi w oponę, a tym samym niweczy szansę na jego wygraną. Nasz bohater nie może tego tak zostawić (a jakże). Postanawia, wraz ze swoim najlepszym przyjacielem,  ukraść i zniszczyć samochód wyścigowy sprawcy swojej porażki. Akcja udaje się, ale niestety mężczyźni zostają przyłapani. Przyjaciel Seana ginie w okropnych męczarniach, a sam pomysłodawca odwetu ucieka. Rozpoczyna się wojna, Devlin ląduje w Paryżu, gdzie przyłącza się do tamtejszego ruchu oporu. Fabuła nudna do granic możliwości.

Nasz bohater wybrał sobie piękne miasto na „przezimowanie” w czasie wojny. Niestety skazę na tym pięknie pozostawiają panoszący się w każdym zakamarku naziści, całe szczęście, że na ratunek Paryżanom przybywa Irlandczyk (a jakże).

saboteur_recenzja_gry_2

Uniwersalny sabotażysta
Grę można bez ogródek nazwać hybrydą. Wspinanie się po paryskich budynkach (można wejść na prawie każdy) żywcem przejęte z Assassin’s Creeda, no i dobrze, bo jak inaczej dostawalibyśmy się na tereny silnie strzeżone przez Niemców. W sumie pod AC można też podpiąć ciche zabijanie przeciwników. Z GTA przejęto swobodę działania, otwarte miasto oraz możliwość poruszania się samochodami. No więc cóż możemy ciekawego robić na ulicach Paryża? Podstawą jest wypełnianie misji wątku głównego, oraz wątków pobocznych. Na początku wielką radochę sprawia uprzykrzanie życia nazistom. Przyjemnie jest sobie coś wysadzić, kogoś ważnego posłać na tamten świat, szkoda że misje są powtarzalne. O ile główny wątek jest do wytrzymania, to już poboczne misje są po prostu nudne. Przykład: mamy za zadanie wysadzić 10 obiektów „x”, w następnej misji musimy wysadzić 20 obiektów „y”. Cholernie czasochłonna sprawa, a po jakimś czasie po prostu się odechciewa. Przechadzając się poza misją po Paryżu możemy również napotkać na nazistów pilnujących chociażby pojazdów opancerzonych czy niemieckich ciężarówek. Jeżeli mamy taką zachciankę to możemy wysadzać (a jakże) tego typu punkty strategiczne. Dzięki takim poczynaniom wpada nam w kieszeń trochę kontrabandy (o której później). Pomaga nam możliwość przebierania się (częściowego) w nazistowski mundur. Wtedy tolerancja Szwabów jest trochę większa, ale po bliższym spotkaniu i tak zostajemy rozpoznani. Wtedy wszyscy wrogowie się na nas rzucają. Na początku to nic wielkiego, trzeba tylko uciec z małej strefy poszukiwań, ale na najwyższym, piątym poziomie przeciw nam wysyłane są sterowce. Nawet wtedy nie ma się czego bać, ponieważ nasz Irlandczyk ma chyba geny Chucka Norrisa, inaczej – jest w stanie przyjąć „na klatę” przynajmniej tonę kul z niemieckich karabinów, może również spaść ze średnio wysokiego paryskiego budynku i wyjść z tego bez większych obrażeń. No i oczywiście nie zapominajmy o tym, że modna ostatnio w grach stała się automatyczna regeneracja życia. Uciekać możemy nawet pieszo, ponieważ nasz Chuck, tzn. Sean potrafi biec sprintem tak długo, jak długo będziemy trzymać Shift. Jak dla mnie za dużo tu absurdów i przesady. Gdy już wypełnimy misję oraz uciekniemy rozwścieczonym nazistom przyznawana jest nam kontrabanda – główny środek płatniczy w grze. Możemy za nią kupić broń (pistolety, karabiny, snajperki, obrzyny, granaty, materiały wybuchowe), naprawić samochód (przydatne na wsiach, często nie można tam dorwać żadnego samochodu), załatwić sobie odpowiednie papiery na przejazd przez bramy naszpikowane nazistami. Duży plus za to, że kontrabanda nie jest tylko po to, żeby sobie była.

saboteur_recenzja_gry_11

Więc chodź pomaluj mój świat
Na początku gry prawie cały Paryż jest w odcieniach szarości. Aby „pokolorować” i tchnąć życie w to najpiękniejsze miasto na świecie, musimy trochę dopiec Niemcom. Po dokonaniu sabotaży miasto stopniowo nabiera barw, coraz większe obszary są przyjazne i kolorowe. Gdy wjedziemy w strefę opanowaną przez Niemców, klimat staje się ciężki, a miasto automatycznie wydaje się obce i nieprzyjazne. Świetny zabieg ze strony grafików, potrafili zupełnie zmienić klimat dzięki odpowiedniej kolorystyce. Ogólny klimat gry jest w porządku. Pomysł „kolorowania” nie jest szczególnie innowacyjny. Podobną mechanikę mogliśmy podziwiać w ostatniej odsłonie gry Prince of Persia.

Miasto od strony graficznej prezentuje się nieźle i w sumie nie ma się do czego przyczepić (nie jest pięknie, nie jest brzydko, w sam raz rzekłbym). Animacje postaci oraz ich wygląd też jest w porządku. Najgorsze są samochody. Prawie całkowity brak jakiegokolwiek modelu zniszczeń, „kwadratowy” model jazdy oraz bardzo niska szczegółowość pojazdów niestety kłują po oczach. Fizyka też nie zachwyca, pojazdy kurczowo trzymają się podłoża jak przyklejone. Dziwnie to wygląda, gdy przejeżdżamy przez wzniesienie z dużą prędkością bez żadnego, choćby minimalnego oderwania się od jezdni. Modeli samochodów jest może z 10 – trochę mało nawet jak na tamte czasy.

saboteur_recenzja_gry_5

Muzyka w grze świetnie pasuje do klimatu gry. W samochodowych analogowych radiach słuchamy głównie przyjemnego, odprężającego jazzu. Z taką muzyką aż chce się jeździć samochodem, choć trzeba przyznać, że nie mamy tu zbyt wielu kawałków. Jest to dobry aspekt gry, ale zawsze mogło być lepiej. Pozostałym dźwiękom towarzyszącym w grze nie mam nic do zarzucenia.

Dodatek Midnight Show dodaje grze trochę pikanterii. Otóż przemiłe Francuzki z naszej kryjówki, czyli lokalu w stylu Moulin Rouge (opanowanego przez nazistów), za pośrednictwem tego dodatku pozbywają się górnej części swojego i tak skąpego wdzianka. Tak więc zaczynając grę zawsze będzie nam przyjemniej, wzrosną nam morale przed kolejnymi misjami. Całkiem dobry pomysł twórców (szkoda, że Pandemic już nie istnieje).

saboteur_recenzja_gry_13

Pożegnanie z Pandemic Studios
Mieszane uczucia mną targają. Wiem, że gra jest niezła, ale mnie jakoś nie wciągnęła. Mimo wszystko sądzę, że Pandemic Studios godnie pożegnało się z graczami. Jest to ostatni i zdecydowanie najlepszy tytuł ich autorstwa. Jestem pewien, że gra byłaby o wiele lepsza, gdyby nie naciski ze strony EA. Na wprowadzenie poprawek chyba już nie starczyło czasu. Po cichu liczę na sequel, ponieważ pomysł na grę jest dobry, ale potrzebna jest również solidna, stabilna ekipa. W każdym razie do pierwszej (i być może ostatniej) części wracał już raczej nigdy nie będę.

 

The Saboteur
recenzja gry saboteur Ocena końcowa: 7 na 10 punktów
Autor recenzji: Pawlik

Plusy:
- fajny pomysł z kolorowaniem świata (choć to już gdzieś było)
- przyjemna muzyka (choć mało)
- możliwości wykorzystania kontrabandy
- możliwość wkurzania Niemców
- miłe Francuzki
- cudny Paryż

Minusy:
- nieciekawa fabuła
- nieciekawy bohater
- mnóstwo zapożyczeń (w sumie się czepiam)
- mała szczegółowość pojazdów
- denna fizyka
- mnóstwo absurdów i przesady...
- ...a tym samym brak realizmu
Wymagania sprzętowe:
Core 2 Quad 2.8 GHz, 2 GB RAM, karta grafiki 512 MB (GeForce 8800 lub lepsza), Windows XP/Vista
Grę testowano na:
Initel Core2Quad 2,4Ghz
4GB RAM DDR2
GeForce 8800GT 512MB
Vista 32bit
Płynnie jak seria z karabinu maszynowego


Galeria:

Dodaj komentarz

Komentarze są prywatnymi opiniami dodających je osób. Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Komentarze nie na temat, obraźliwe oraz obniżające poziom serwisu będą usuwane. Komentarze osób niezalogowanych są publikowane dopiero po przejrzeniu ich przez moderację.
Zobacz jak mieć swój własny avatar w komentarzu.



Zabezpieczenie anty-spamowe - wykonaj podane zadanie:

Sonda

Czy byłeś chory na COVID-19?

Tak - 21.7%
Nie - 54.2%
Być może - 24.1%
Głosowanie w tej sondzie zakończyło się