Street Fighter IV – recenzja
Od kilku ładnych lat na “blaszaki” nie pojawiła się żadna godna uwagi bijatyka, no może oprócz serii Guilty Gear. Od teraz mamy okazje pograć w grę, która od zawsze wyznaczała standardy w tym gatunku. Czy w końcu możemy na naszym PC zagrać w bijatykę z prawdziwego zdarzenia?
Pierwsze spojrzenie
Po uruchomieniu gry ukazuje się naszym oczom intro, które jest wykonane w bardzo ciekawy, nietypowy sposób i tylko bardziej zachęca do wypróbowania tego, co ma nam do zaoferowania Capcom. Menu jest typowo konsolowe, mnóstwo tu krzyżyków, kółek itp. (swoją drogą można było się trochę wysilić i przystosować menu do platformy). Muzyka towarzysząca nam podczas poruszania się między opcjami jest jakaś taka nie pasująca do gry tego typu (zapewne japończykom się podoba).
Kim gramy
Ilość dostępnych „fighterów” jest zadowalająca. Możemy wybrać jedną z 25 postaci, wśród nich znajdziemy zarówno te znane z poprzednich części (Ryu, Ken, Chun-Li), jak i 5 całkiem nowych. Abel to francuz, który nie pamięta swojej przeszłości, C. Viper to kobieca odmiana Jamesa Bonda, Rufus jest grubasem, który trafił do gry chyba w ramach żartu, El Fuerte jest natomiast meksykańskim zapaśnikiem. Głównym bossem jest Seth – również zupełnie nowa postać i do tego grywalna.
Piękno kształtów oraz walki
Od strony wizualnej gra prezentuje się absolutnie fantastycznie. Piękna, komiksowa grafika zniewala, a animacje poszczególnych postaci są bardzo płynne. Areny również wykonane są w sposób szczegółowy i nie odbiegają pięknem od tego co widzimy na pierwszym planie. SF IV jest bijatyką w starym dobrym stylu opakowaną w najświeższą z możliwych opraw graficznych. Jeżeli jesteś maniakiem osiągów swojego komputera możesz włączyć licznik klatek na sekundę (osobiście przyznaję się: mam włączony).
Walczymy w jednej linii (ja to nazywam dwuwymiarowością rozgrywki), nie możemy uciec przed ciosem w bok, ale to jest tylko pokłon w stronę starszych części SF. Programiści Capcom chcieli w jak największym stopniu upodobnić swoje najnowsze dziecko do SFII i chyba im się to udało. Tak więc jeżeli nie jesteś pewien czy kupić najnowszą część SF zagraj w SFII i już będziesz wszystko wiedział. Przejdźmy do samej walki, która niewątpliwie daje mnóstwo radochy. Mając do dyspozycji tylu zawodników i taki wachlarz najróżniejszych ciosów nie możemy się nudzić. Oprócz zwykłych kopnięć i uderzeń mamy do dyspozycji ciosy specjalne Chyba każdy fan poprzednich części gry będzie chciał zobaczyć Ryu oraz jego kulę mocy „Hadoken” w akcji (uśmiech na twarzy gwarantowany). Każdy z „fighterów” ma do dyspozycji po dwa ciosy „łapane” (są pewne wyjątki) oraz wzmocnione wersje ciosów specjalnych. Przejdźmy może do tych najefektowniejszych czyli „combosów”. Super combo jest efektowną serią uderzeń zabierającą naszemu oponentowi duże ilości zdrowia. Niestety aby udało nam się przeprowadzić taki cios musimy wypełnić pasek „Combo”. Napełnia się on po każdym wykonanym przez nas ruchu na arenie. Po jego wypełnieniu i wykonaniu odpowiedniej kombinacji na padzie (kto by grał w taką grę na klawiaturze?) możemy cieszyć oczy i mieć satysfakcję po wykonanej serii ciosów. Najwyżej w hierarchii są ciosy typu Ultra Combo, czyli to, co tygrysy lubią najbardziej. Aby wykonać Ultra Combo musimy napełnić pasek „Revenge”. Jak to zrobić? Wystarczy dostać solidny łomot od naszego przeciwnika, a nasz „Fighter” kierowany chęcią zemsty będzie mógł wykonać tę kombinację (oczywiście po wykonaniu odpowiedniej kombinacji na padzie). Jest to zdecydowanie najefektowniejszy aspekt gry. Podczas wykonywania ciosów kamera zmienia położenie i widzimy krótki filmik ukazujący łomot jaki spuszczamy przeciwnikowi (grymas przerażenia oponenta jest bezcenny). Oczywiście po wykonaniu Ultra Combo niejako wracamy do gry, ponieważ zdrowie naszego rywala zostaje poważnie nadszarpnięte. Kończąc już wywód na temat samej rozgrywki chciałbym przytoczyć jeden z niewielu minusów gry. Możliwe, że się czepiam, ale mam wrażenie że postacie nie są odpowiednio zbalansowane. Chodzi mi o to, że np. Akuma jest zawodnikiem którym gra się z przyjemnością, posiada taki wachlarz ciosów, że nie wiadomo co wybrać (najlepszy zawodnik w grze według mnie). Porównajmy go z Vegą. Większość jego ciosów specjalnych jest beznadziejna, nie ma żadnego ataku odległościowego i jest po prostu słaby. W grze jest więcej tego typu przypadków. Powtórzę jeszcze raz, może to jest moje czepianie się, ale mam wrażenie że zawodnicy mają trochę nierówne szanse.
Muzyka towarzysząca nam na arenach nie przeszkadza, ale również nie zachwyca. Dźwięki samej walki stoją na najwyższym poziomie. Wszelkie okrzyki podczas wykonywania ciosów są OK i dodają klimatu grze.
Rodzaje starć czyli tryby gry
Zacznijmy od Arcade Mode. W tym trybie możemy poznać historię każdej z postaci dostępnych w grze. Po wybraniu zawodnika możemy zobaczyć filmik prezentujący przyczynę udziału danego „Fightera” w walce. Po wygraniu z losowo wybranymi postaciami oraz bossem oglądamy tzw. „ending”, czyli to co działo się z naszą postacią po pokonaniu Setha. Szczerze mówiąc spodziewałem się filmików w stylu „Tekkena”, niestety dostajemy anime i to średniej jakości. Jeżeli chcemy sobie wybrać komputerowego przeciwnika lub mamy chęć zagrać z kolegą, tudzież bratem, to mamy do dyspozycji tryb Versus Mode. Można również ustawić początkową ilość zdrowia oraz wybrać arenę.
Live Battle to tryb gry przez Internet za pośrednictwem Windows Live. Korzystamy z tej opcji jeżeli znudziła nam się gra z kolegą, tudzież bratem.
Challenge Mode to tryb wyzwań. Do wyboru są trzy rodzaje wyzwań w różnych stopniach trudności: wyzwanie czasowe (konieczność pokonania kilku przeciwników w określonym czasie), popularny w każdej bijatyce „Survival” (pokonujemy kilku wojowników bez regeneracji paska zdrowia). Ostatni jest Trial. Jest to chyba najlepszy trening w grze, ponieważ dostajemy wytyczne co do ciosów, które musimy wykonać, a przez to uczymy się ich.
Tryb treningu służył mi do nauki podstawowych ciosów, oraz Super i Ultra Combo.
Gracz ma również możliwość kupienia dodatków do gry poprzez Live Marketplace. Trochę szkoda, że trzeba kupować, ale w dzisiejszym świecie za darmo nic nie dają, a szkoda.
Ostateczne zwycięstwo
Moim zdaniem seria SF jako matka wszystkich bijatyk powinna wyznaczać standardy w tym segmencie i niewątpliwie tak jest. Ukochana przeze mnie seria Mortal Kombat może się niestety już tylko schować. Ciekaw jestem jak SF IV zestawia się z najnowszym Tekkenem, mam nadzieję, że w niedługim czasie się o tym przekonam. Z drugiej strony nie wiem czy jakikolwiek sens ma porównywanie SF z innymi bijatykami. Ta gra jest inna, oldschoolowa, innowacyjna i bardzo świeża, a jednocześnie tak przypominająca SF II. To jest absolutnie niesamowite.
Ocena końcowa:
9 na 10 punktów
Plusy:
- przepiękna komiksowo-bajkowa grafika
- wystarczająca ilość ulicznych wojowników
- oldschoolowy gameplay
- olsdchoolowy klimat
- Super, a przede wszystkim Ultra Combo
Minusy:
- umiejętności wojowników nie są odpowiednio zbalansowane (czepiam się)
- denne filmiki w trybie Arcade
- momentami muzyka (znowu się czepiam)
Grę testowano na:
Initel Core2Quad 2,4Ghz
4GB RAM DDR2
GeForce 8800GT 512MB
Vista 32bit
Po zainstalowaniu nowych sterowników do karty graficznej gra chodziła pięknie (60 FPS)
Wymagania sprzętowe:
Core 2 Duo 2 GHz, 2 GB RAM, karta grafiki 512 MB (GeForce 9800 lub lepsza), 10 GB HDD, Windows Vista
Autor recenzji:
Pawlik
Zobacz jak mieć swój własny avatar w komentarzu.