Zaloguj

Zaloguj się na konto

Użytkownik *
Hasło *
Zapamiętaj moje dane

Część 42: THE BIG BATTLE

Część 42: THE BIG BATTLE - 5.0 out of 5 based on 1 vote
1 1 1 1 1 Ocena 5.00 (1 głos)

42 - THE BIG BATTLE

 

zatwierdził: @res :: Kubuś Puchatek :: Czytań: 6188
Wstawał piękny słoneczny dzień. Brygada spała w domku Krzysia przy stole. Pierwszy się obudził Puchatek.
-Kurwa, jak się będzie utrzymywała taka chujowa pogoda to złożę zażalenie! Leje non stop! - powiedział
-Taa? A niby kurwa komu? - spytał Królik
-Weź ty kurwa nie zadawaj pojebanych pytań! - powiedział Kłapouchy - Nie widzisz że pierdoli bez sensu?!
-No widze, tylko... bo... ale... no kurwa tak se jaja robie!!!
-Dobra, nie pierdol! Napij sie!
-Oki, ale czego?
-Co: czego? WINA!!!
-Jakiego?
-Panowie kurwa, mnie też coś nie pasuje! Zaraz zaraz! Tu nie ma wina!
-Aha! Królik! Zapierdalaj po wińsko!
-No to dawajcie kase!
-Weź kurwa za swoje! Ja nie mam!
-Ani ja! Ze 20 razy zapierdalałem za swoje!
-Masz kurwa moje tylko zapierdalaj bo trzeźwieje!!! - wydarł się rozwścieczony Prosiak - Naści 300zł. Kup 10 win i wracaj! Tylko pamiętaj-to nasza ostatnia kasa.
-Dobra lece.
I poleciał. Gdy jeszcze biegł, wszyscy usłyszeli "Ops I did it again", Britney Spears - znak, że zadzwoniła komórka Tygryska.
-Heloł? - rzucił do słuchawki
-Tu główny giermek Jaśnie Pana Kudłatego. Jaśnie Pan Kudłaty chce wam coś przekazać - powiedział giermek i Tygrysek usłyszał nowy, bardziej posępny i chrapliwy głos - Panie Tygrysie. Według naszych informacji, nasz posłaniec i kurier, pan Diego Vencoza, został zamordowany na terenie Stumilowego lasu. Wykonywał wtedy dwa zadania: zabicie pana, o czym pan już wie, oraz dostarczenie mi przesyłki. przesyłka do mnie nie trafiła, więc radzę wam ją dostarczyć. Ma pan 2h. Po tym czasie przyślę do was armię smutnych panów w czarnych mundurkach. To będzie ostatnia szansa na dobrowolne oddanie teczki. Radzę to przemyśleć. Do widzenia ze złotem. - głos znowu się zmienił - Słyszeliście? To radze wam sie pospieszyć. Z Jaśnie Panem Kudłatym nikt jeszcze nie wygrał.
Powodzenia... KLOCK! BEEP! BEEP! BEEP!
-Kto to kurwa był? - spytał Puchatek
-Moment... - powiedział blady jak papier Tygrysek wstukując numer Babajagi - H-heloł? Babajaga? Jak przyjdzie Królik to niech do mnie zadzwoni. - powiedział do słuchawki i przerwał połączenie. - No, chłopaki - zwrócił się do reszty brygady - nadchodzi nasz koniec. Dzwonił pan Kudłaty.
-O kurwa! - wrzasnął prosiak - i czego chciał?!
-Dał nam dwie godziny. Po tym czasie odwiedzi nas banda jego żołnierzy.
-O rzesz kurwa ja pierdole! I co teraz?!
-Zadzwoniłem do Babajagi. Jak Królik przyjdzie do niej po winko, to się go wyśle do Wani po amunicję.
-Tyyy! Czasem myślisz! Ale i tak nie uda się pokonać całej armii!
-Ale tylko to nam pozostaje. Nie poddamy się. No cóż... - zawiesił głos bo w tym momencie wszyscy znowu usłyszeli "ops I didit again". Tygrys odebrał komórkę - Królik? Nie kupuj wina, leć do Wani. Za połowę kasy kup amunicję do kałacha, za ćwierć do uzi i obrzyna a za resztę granatów! Wykonać! - zakończył rozkazem i ponownie zwrócił się do brygady - dokończę jak długouchy wróci.
Królik wrócił po godzinie uginając się pod ciężarem amunnicji. Gdy wszedł do domku Tygrys powiedział:
-Rzuć to i wszyscy ustawcie się w szeregu - powiedział i, gdy wszyscy ustawili się w szeregu na pseudo-baczność - No cóż, żołnieże, nastał dzień niepodległości. Dzisiaj dowiemy się czy nadajemy się do walki. Za około godzinę zostaniemy zaatakowani przez zdecydowanie większą siłę od nas. Armia Kudłatego ma za cel jedną rzecz-zniszczyć nas. Nie możemy się poddać. Musimy pokazać, że banda dupków nie pokona nas! Musimy walczyć! Jak przegramy, spotkamy się w piekle, lecz jeśli zwyciężymy okryjemy się chwałą i winami! Za stumilowy las!! ZA HERAKLESA!!!
-ZA HERAKLESA!!!! - zawyła brygada tak, że cały las stumilowy ich słyszał
-No, a teraz do przeładowania broni! - wydał pierwszy rozkaz. Po dwóch minutach naboje były w magazynkach. - Zostało nam jeszcze troche czasu, więc wy zabierzcie się za utwardzanie ścian chaty, ja natomiast pójdę na wierzę obserwacyjną.
Wszyscy zabrali się do roboty - zabezpieczali czym się dało. W ruch poszedł stół, deski z podłogi, belki okolicznych drzew i inne różne różności. Po zakończeniu prac wszyscy, poza Tygrychem, który siedział na wierzy, usiedli na podłodze w domku puchatka. Po około półgodzinie Tygrysek zobaczył jakąś kurzawę na horyzoncie. Spojrzenie przez lornetkę nic nie dało więc rzucił do krótkofalówki:
-Chłopaki jakaś kurzawa na godzinie drugiej.
-Co to może być? - spytał zaniepokojony Kubuś-telegrafista
-To chyba nie armia... chyba że zapierdalają szybkimi samochodami... musieliby być pojebani... co to jest do kurwy-nędzy?! - poirytował się spoglądając w lornetkę. Po chwili dostrzegł wyraźnie że to _jeden_ samochód. Zapierdalał przez las dosyć dobrze manewrując miedzy dzewami. W końcu jebnął w drzewo. Z wozu, a raczej z wraku, wytoczyła się brygada... i nawet Tygrys nie mógł w to uwierzyć. To byli łowcy pip - O kurwa! To te pojebane łowcy! Idą tu!
-Mamy ich podziurawić dowódco?
-Najpierw wypytać. Nie działać pochopnie.
-Tak jest! - odparł służbiście Puchatek i wyszedł na zewnątrz. Po chwili do domku podeszła brygada łowców uzbrojona-o dziwo-w kałasznikowy.
-Witaj Puchatku - powiedział Don Vasyl(TM) - słyszeliśmy o bitwie. Przybyliśmy wam pomóc.
-Cooo? Pojebało was? Chcecie sie napierdalać z armią Kudłatego?!
-Czysta logika - wtrącił giermek - Jak oni wykoszą was to obejmą panowanie nad lasem stumilowym. Tego byśmy nie chcieli. To ostatnia ostoja spoju. A poza tym - zaślinił się - to wino, Herakles, jest całkiem niezłe.
-Aaaaa! Za Heraklesa chcecie walczyć? Dobra znajdzie się miejsce. Możecie np...
I tu przerwał mu prosiaczek:
-PUCHAAATKUU!!! Major Tygrys czeka na raport!
-Powiedz mu że może zejść z wierzyczki. Mamy nowych strzelców.
-Tak jest herr kapitan! - cholernie zawieśniaczył Prosiak i schował się w domku.
-No - zwrócił sie do łowców - to już wiecie co jest waszym zadaniem. NA GÓRĘ!!!
-Tak jest kapitanie - powiedział giermek i obydwaj ruszyli na górę.
-A ty co? - zwrócił się do Don Vasyla(TM) - Czemu im nie pomożesz?
-Ja zostaję na dole. Mam... lęk wysokości...
-Ok. Zostajesz. - powiedział Puchatek i schowali się w domku. Tygrys postanowił, że zanim Kudłaty zaatakuje powinien stać na wierzyczce, bo te pacany nie odróżnią armii od stada ptaków. Miał tylko nadzieję że w trakcie walki pokażą że dobrym wyborem było brać ich na pomoc. I że jeszcze kiedyś posmakuje wina... rozmyślanie przerwał mu okrzyk giermka
-Majorze! Coś się zbliża!
-Ano faktycznie! dawaj lornetkę! - powiedział i spojrzał przez szkła - O kurde - powiedział i chwycił radistację
- Telegrafisto! Mam niespodziankę! Zbliża się Wania i tacha jakieś pudło!
-Ciekawe co dla nas ma...
-No... ide na dół.
Zszedł i wyszedł Wani na przywitanie.
-No co jest kurwa Wania? Kumpli wpadłeś odwiedzić? To wybrałeś zły moment.
-Niet tawariszu tygrysku. Mam ja cosik dla was. - powiedział i otworzył pudło - po bitwie mi oddajcie. Łuski możecie zachować. - i wyjął... MG42!
-FANTASTYCZNE!!! - zawył tygrysek - Wiesz o bitwie czy jak?
-Nu jasne! Kola mi powiedział. Nu to ja idem! Powodzenia!
-Nara! - Powiedział Tygrysek i zwrócił się do giermka który z nim poszedł - powiedz Kłapouchemu żeby zasiadł za em gje czterdziestką dwójką.
-Tak jest! - powiedział i schował się w domku. Natomiast Tygrys przyłożym głowę do ziemi.
-D-DUM, D-DUM, D-DUM - usłyszał. Idą - pomyślał. Wszedł do chatki.
-Get redi tu fajer! Dej ar kamm! - zawieśniaczył do wszystkich. Wszedł na wierzyczkę i spojrzał przez lornetkę - FAKTYCZNIE!!! - powiedział i wziął mikrofon radiostacji podłączony do głośników - Antenczon tu ol da bejz! - zaczął znowu wieśniaczyć - De kudłaty's armi is komin! Goł on poziszyn, end łejt for maj goł.
-Jes ser!!! - usłyszał z dołu. Nagle obok niego przeleciał pocisk wbijając się w wierzyczkę.
-Kurwa! Pierwsza kropla deszczu! Snajper! - Powiedział i zszedł z wierzy. Stanął przy oknie i wystawił lufę karabinu. Nagle ujrzał czyjąś głowę - Kontakt! Do ataku!!! - krzyknął odstrzeliwująć ją jednym celnym strzałem.
-Tej ar mor of dem! - krzyknął Puchatek strzelając ze swojego okna
-Strzelać ze wszystkich dział!!! - wydarł się tygrys samemu też strzelając. Fjutów Kudłatego zaczęło się robić coraz więcej -Otworzyć okno MG42! Kłapouchy, zacznij strzelać!!! - powiedział grzejąc do wroga. Wokoło chatki zaczęło się robić coraz więcej trupów. Pociski czasem wpadały do chatki, głównie jednak uderzały w grube ściany utwardzone przed bitwą. Nagle zobaczył lecący granat. Cofnął się i odbił go kolbą kałacha. Granat poleciał na zewnątrz. Po chwili w efektownej eksplozji rozwalił siedmiu kudłatowców. - Kurwa chuje napierdalają granatami! Niech kilku łowców otworzy klapę na górze i też zacznie rzucać! Macie ich rozjebać!!! - wydzierał się. Gdy usłyszał służbistyczne ''TAK JEST!!'' zaczął dalej strzelać. Gdy amunicja się skończyła błyskawicznie przeładował.
-AAARRGHHH!!!! - wydarł się łowca oddelegowany do granatów. Po chwili z góry spadło ciało.
-JUREEEK!!! - krzyknął trzeci
-To wy macie imiona? - zainteresował się przeładowujący UZI Prosiaczek.
-STRZEEEELAAAAAJ NIEEEE GAAAADAAAAJJJJ!!! - krzyczał Kłapouchy drżąc od wibracji CKM'u.
Nagle, tygrysek zauważył żołnierza odbezpieczającego granat. Przycelował uważnie i jednym strzałem zdjął granat, żołnierZza trzymającego i jego kilku kumpli.
-M O N S T E R K I L L!!! - powiedział z nieukrywaną satysfakcją.
-Majorze!!! - krzyknął drugi łowca spod klapki - Granaty się skończyły!
-To wracać do kałachów!!! - odkrzyknął Tygrysek. Nagle skończyła mu się amunicja. Gdy się rozejrzał stwierdził że nie ma żadnych zapasowych magazynków. - Dajcie kałacha Jurka! Amunicja mi się skończyła!
-Masz - powiedział Puchatek rzucając mu broń.
-Dzięki! - podziękował Tygrys wracając do bitwy.
-A! A! A! A! A! A! A! A! A! - wydał serię ostatnich okrzyków łowca.
-O kurwa! Rozpierdolili go! - powiedział Puchatek. Nagle poczuł przeszywający ból w ramieniiu. Krzyknął - ARGH! Dostałem! - i upadł na ziemię.
-Puchateeek!!! - powiedział Tygrys - Prosiak! Daj go do sekretnego tunelu!
-Tak jest! - odpowiedział Prosiak
-Czas wziąść sprawy w swoje ręce - powiedział Tygrys, wziął pare zapasowych granatów i podszedł do stanowiska granatowego. Po chwili Kudłatowcy zostali zasypani gradem granatów. Szybko jednak się skończyły i Tygrys wrócił do kałacha. Dookoła latały pociski. Niektóre elementy zabezpieczeń zaczęły się rozsypywać. Nagle tygrys zobaczył coś... interesującego... był to mały czołg! Celował w okienko MG-42. - Prosiak! Otwórz okno za Kłapouchym! - po otrarciu okna - Kłapouchy! na ziemie... JUŻ!!!
-AAAAA!!! - krzyknął Kłapouchy rzucając się na ziemię. Miejsce, gdzie stał kłapouchy, przeszył pocisk czołgowy i wyleciał za chatką - Stary, jak na to wpadłeś?! - krzyknął zdziwony.
-Nie pierdol! Napierdalaj! - odkrzyknął Tygrys. - Kłapouchy! Skoncentruj ogień na czołgu!
-Kapitanie! Kończy się amunicja!
-Oł fak! Wszyscy do tunelu!!! Odwrót!!! Kłapouchy pamiętaj o ckm'ie!!!
-Tak jest!!! - powiedział i nie przestając strzelać podniósł karabin.
Tymczasem Tygrys sprawiał pozory obecności w budynku. W końcu, gdy się upewnił że nie ma już nikogo, sam wskoczył do środka. Zdziwił się że wzięli też ciała dwóch łowćów którzy stracili życie. W tunelu odpalił ładunki.
-Hehe! Rozpierdoli pół lasku! - powiedział spierdalając. Zegarek ustawił na minutę więc miał czas zamknąć grodzia przeciw ogniowe. Dołączył do reszty brygady i razem wyszli w miasteczku przez kanał ściekowy.
-Patrzcie jakie debile!!! Kudłatowcy nie zostawili straży w mieście! - Powiedział chętny do walki Prosiaczek. Był w takim stanie że mógłby rozjebać każdego żołnierza z armii Kudłatego.
-Jeszcze ci kurwa mało? - spytał Kłapouchy sapiąc ze zmęczenia - to ponieś CKM! Musimy oddać go...
-KAJEBUDUBOOOMM!!!! - Brygada usłyszała zajebisty wybuch i skierowała swe piękne oczęta w stronę lasku. Nagle, w miejscu gdzie stał domek domek Puchatka pojawił się wielki wybuch i zaczęły wszędzie padać ludzkie szczątki tudzież resztki broni i kawałki drzew.
-No, tośmy ich rozjebali. Proponuję tam pójść i wykończyć niedobitki. - zaproponował Tygrys
-Dobra - zgodził się Prosiaczek
-Ale najpierw podrzućcie mnie do pana Sowy bo wykituję - wystękał Puchatek
-Nie. Lepiej niech dwóch łowców zaniesie cię do sowy a my skoczymy na pobojowisko.
-Ok tylko gazem.
-A poza tym nic ci nie jest. To tylko rana postrzałowa w ramię.
-Taaak? To może cię strzelę w ramię? Zobaczysz co to znaczy oberwać.
-Wiecie co łowcy? Zanieście go bo majaczy. Ok. Cum on gujs.
Gdy doszli do pobojowiska uderzył ich widok wielkiej płytkiej dziury (to nie był jeden ładunek tylko cała siatka). Wszędzie była krew i resztki ludzi którzy zostali rozerwani.
-Wooohooo!!! Ale mieli rozrywkę. - powiedział Tygrys - O! A tu są resztki czołgu.
-No... raczej nikt nie przeżył.
-Taa... spadamy do Sowy. Zobaczymy jak se radzi z Puchatkiem.
Po jakimś czasie dotarli do domku na drzewie. Puchatek leżał na stole zabiegowym, Sowa mu wyciągał... kulę z ramienia (:-))
-Masz szczęście - powiedział - mogło się skończyć zdecydowanie gorzej.
-Na przykład? - spytał niepewnie prosiaczek
-Niewiele brakowało a by kula przebiła aortę. Wykrwawiłby się w parę sekund. - odpowiedział mądrze sowa.
-Super. - mruknął Prosiaczek.
-No cóż, muszę jednak wam pogratulować. Kudłatowców było o wiele więcej niż was. - rzekł z uznaniem - Jak wy to zrobiliście?
-Przyleciały ufoki i rozpierdoliły armię. Zdążyliśmy zwiać... hehe.
-Ech... chyba się nie dowiem. - powiedział Sowa. Po chwili dodał - No, ten już załatwiony. jeszcze ktoś ranny?
-Nie. Masz jakąś kasę? - spytał Prosiak
-Może. a co?
-A bo wyjmij ją.
-A to czemu?
-A bo dawno nie piłem.
-A co to ma wspólnego ze mną?
-A to że jak nie dasz odstrzele ci łeb
-A... ale ja wam pomogłem...
-A to masz pecha. Dawaj kase!!
-Dobra dobra. Macie.
-No, to do Babajagi.
-A ja? - spytał Puchatek
-Gdzie dostałeś? W rękę czy w jaja?
-W rękę.
-No więc kurwa możesz chodzić. Idziemy.
W drodze rozwiązała się pogawędka:
-Ale co kurwa z moim domkiem? - zaczął biadolić Puchatek - To od was go mam.
-No i ja ci go rozjebałem - powiedział Tygrysek - Jest po równo.
-No ale co ja teraz zrobie? - biadolił dalej puch-men - Gdzie ja będę mieszkał?
-Stary, przecież co i rusz mamy jakąś impre. - powiedział Kłapouchy - Będziesz prowadził koczowniczy tryb życia.
-Hmm racja. Aha-bym zapomniał. Łowcy. Macie zanieść Wanii CKM. Podziękujcie ładnie. Jakby Wania nie dostał broni skończycie jak... jak...
-Jak chatka puchatka - wyręczył go Tygrysek. - Więc lepiej niech wszystko pójdzie dobrze.
-Tak jest dowódco - wyprostował sie służbiście piąty i obydwaj poszli zanieść spluwe.
Reszta brygady poszła dalej do Babajagi. Po zakupie sporej ilości win ruszyli do ostatniej ocalałej meliny - do domku Prosiaczka. Pozostałe zostały zniszczone w mniej lub bardziej wymyślny sposób. Odbyła się super-zajebista balanga. Wszyscy świętowali zwycięstwo nad Kudłatym. Po czterech dniach każdy poszedł odbudować, lub zreperować swój domek.

KONIEC CZĘŚCI 42

Autor: Max "DJ Max" Król (maxkrol@wp.pl)

POZDROWIENIA DLA: ZSZIL w Zgorzelcu; Kumpli w Bornem Sulinowie a w szczególności Fu-Fej'a, Stysia, Grachy, Kaczora, Gunego, Śmiecia, Ganjiego oraz Kumpla ze szczecina, Ryziola, Dla wszystkich pięknych dziewczyn, dla wszystkich kombinujących, dla wszystkich intoxynujących Oraz w hołdzie wielokrotnie znieważanemu oraz bezpodstawnie krytykowanemu autorowi podstawki, czyli dla A. A. Milne, autora książki Chatka Puchatka.

Sonda

Czy byłeś chory na COVID-19?

Tak - 21.7%
Nie - 54.2%
Być może - 24.1%
Głosowanie w tej sondzie zakończyło się